Dziś jeszcze zostajemy w temacie pasożytów, wiemy, że ten temat bardzo Was interesuje.
Najczęściej zadawanym pytaniem podczas analizy żywej kropli krwi jest: „dlaczego jak robiłam badanie z kału to niczego nie wykazało?”.
Wbrew pozorom wykrycie obecności pasożytów nie jest w ogóle łatwe. Zaczynijmy od tego, że mogą żyć w naszym organizmie latami, nie dając żadnych objawów.
Jeśli już takie objawy się pojawią to są często błędnie kojarzone z innymi chorobami.
Mogą wystąpić: bóle głowy, stawów czy kręgosłupa; wszelkie choroby skóry, problemy z płodnością, płaczliwość u dzieci, depresja i nerwowość, zgrzytanie zębami w nocy i zaburzenia snu, chroniczne zmęczenie, częste przeziębienia, alergie, dolegliwości układu pokarmowego, anemia, utrata apetytu, nadwaga.
Najczęściej laboratoria analityczne przygotowane są na diagnostykę z kału. 3 krotne oddanie próbki nie gwarantuje wysokiej wykrywalności (7%- 26%.).
Możnaby oddawać próbkę do badania 5 albo 10 razy i nie mielibyśmy gwarancji wykrycia. Niestety pasożyty mają cykle życiowe i jeśli dzień badania nie przypadnie na odpowiedni moment w kale nie wykryjemy żadnych jaj ani larw, co wcale nie będzie oznaczać, że jesteśmy wolni od problemu…
Ponadto takie pasożyty jak, np. lamblie, znajdują się w przewodach żółciowych. Poszukiwanie ich w kale nie przyniesie żadnych efektów. Niektóre pasożyty mogą otaczać się białkami naszego organizmu, przez co stają się "niewidoczne" nie tylko dla naszego systemu odpornościowego ale i dla niektórych testów diagnostycznych.
Oprócz tego okazuje się, że niektóre pasożyty potrafią zagnieździć się pod skóra, w wątrobie, trzustce czy nawet w mózgu. Stąd standardowe "badanie na pasożyty" jest obarczone tak wielkim błędem. Jak pokazuje praktyka najnowocześniejszą i najbardziej wiarygodną metodą diagnostyczną jest badanie z żywej kropli krwi.
Czy kiedykolwiek korzystałeś z analizy żywej krwi pobieranej z opuszka palca?
Michalina Gamoń